„Niedopuszczalne i niekatolickie tezy”. Przewodniczący KEP napisał do papieża ws. niemieckiej „drogi synodalnej”

„Z synowskim oddaniem i szacunkiem wobec apostolskiego urzędu Następcy Św. Piotra, a jednocześnie z zatroskaniem i smutkiem wobec decyzji Niemieckiej Drogi Synodalnej, pragnę zwrócić uwagę Ojca Świętego na skrajnie niedopuszczalne i niekatolickie tezy Synodale Weg” – napisał abp Stanisław Gądecki.

KAI

DODANE 14.11.2023 18:07

„Świadomość siły, która tkwi w prawdzie ożywia moją nadzieję wobec trwającego synodu, by nie był on w żaden sposób zmanipulowany i wykorzystany do autoryzacji niemieckich tez, otwarcie sprzecznych z nauczaniem Kościoła katolickiego” – napisał arcybiskup poznański Stanisław Gądecki w liście do papieża Franciszka.

Zdaniem przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski  autorzy dokumentu roboczego Synodu Biskupów „Instrumentum Laboris” „wysuwają szereg praktycznych propozycji, poczynając od niezapisywania płci dziecka w metryce chrztu, możliwość zmiany imienia i płci w akcie chrztu, poprzez zapewnienie osobom transgender dostępu do sakramentów, w tym do kapłaństwa i do życia konsekrowanego, po obowiązek używania w Kościele niedyskryminującego języka i treningi dla duchownych, jak służyć osobom transgender. Wszystko w imię tzw. najnowszych osiągnięć nauk społecznych. Istnieje jednak ryzyko, że ustalenia naukowe, na które powołuje się Synodale Weg (droga synodalna) są błędne, podobnie jak w przypadku innej popularnej niegdyś teorii rasizmu”.

List przewodniczącego KEP, arcybiskupa poznańskiego Stanisława Gądeckiego do Papieża Franciszka

Rzym, 9 października 2023 roku

Wasza Świątobliwość,

W dzień rozpoczęcia Synodu otrzymałem mailem dokument zatytułowany „Decyzja Drogi Synodalnej Kościoła Katolickiego w Niemczech”. Punktem wyjścia do analizy sytuacji Kościoła katolickiego w tym kraju jest kryzys nadużyć seksualnych w niemieckim Kościele. Autorzy wydają się tak zawstydzeni sposobem reakcji niemieckich biskupów na doniesienia o nadużyciach seksualnych ze strony duchownych, że postanawiają dokonać rewolucji obyczajowej i prawnej w Kościele powszechnym. Jednak wydaje się, że nie byłaby to rewolucja ewangeliczna, lecz raczej inspirowana ideologiami lewicowo-liberalnymi.

W Instrumentum laboris (B 3.4) postawiono pytanie o stopień autorytetu doktrynalnego jaki można przypisać rozeznaniu dokonywanemu przez pojedynczą konferencję episkopatu oraz przez zgromadzenie kontynentalne. Chodzi o to, czy mogą one być „pojmowane jako podmioty o konkretnych kompetencjach, łącznie z pewnym autentycznym autorytetem doktrynalnym”? Wydaje się, że poszukując odpowiedzi nie można abstrahować od tego, co działo się w związku z ogłoszonym przez Waszą  Świątobliwość procesem synodalnym, i co może mieć jawny lub ukryty wpływ na przebieg rzymskich sesji Synodu.

Trzy główne tematy, to zmiana ustroju Kościoła, zmiana nauczania na temat moralności seksualnej oraz udzielanie kobietom święceń diakonatu i prezbiteratu. Pierwsze jest warunkiem sine qua non realizacji kolejnych celów. W punkcie wyjścia przyjmuje się zasadę inkulturacji. Kościół powinien jak najbardziej upodobnić się do świata, który w swojej liberalno-demokratycznej wersji stanowi wzorzec humanizmu. Kościół rzeczywiście „docenia demokrację”, ale tylko wówczas, gdy ufundowana jest ona na gruncie poprawnej koncepcji osoby. Przypomina także, że „łatwo przemienia się [ona] w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” (CA 46). Pojawia się pytanie, gdzie faktycznie demokracja funkcjonuje w oparciu o poprawną koncepcję osoby ludzkiej, tzn. np. szanując prawo do życia każdego człowieka od momentu poczęcia do naturalnej śmierci? Ponadto przy wszystkich swoich dobrych cechach, liberalna demokracja nie jest w pewnością jedynym dobrym ustrojem. Wystarczy przypomnieć sobie klasyfikację ustrojów politycznych dokonaną przez Arystotele

Synodale Weg domaga się, aby Kościół przyjął za swój ustrój polityczny dominujący dzisiaj na Zachodzie, wraz ze wszystkimi zasadami działania demokratycznej biurokracji, poczynając od nadzoru świeckich nad duchowieństwem, transparentnością procesów podejmowania decyzji, uczestnictwem świeckich w obsadzaniu stanowisk kościelnych czy kadencyjnością sprawowania urzędów. Władza papieża i biskupów powinna być ograniczona i podlegać nadzorowi świeckich zorganizowanych w równoległą do hierarchicznej strukturę władzy.

Drugim tematem jest błogosławienie różnego typu związków niesakramentalnych, w tym związków osób jednej płci. Można postawić pytanie, po co błogosławieństwo ludziom żyjącym w grzechu? Udzielona odpowiedź jest stosunkowo prosta: ludzie ci sami zgłaszają się po błogosławieństwo, a poza tym – jak twierdzą autorzy dokumentu – ludzie ci nie żyją w grzechu śmiertelnym i nie są pozbawieni łaski. Grzechem natomiast jest nauczanie Kościoła, które jest odbierane nie tylko jako niemiłosierne i dyskryminujące, ale wręcz – zdaniem autorów – czyni Kościół odpowiedzianym za prześladowania i samobójstwa osób transgender. Kościołowi bowiem nie wolno negatywnie oceniać żadnego ludzkiego zachowania, które podejmowane jest w imię miłości. Miłość usprawiedliwia wszystko i czyni wszystko dobrym. Wszystko, co jest wyrazem auto-determinacji z zasady jest dobre i za takie powinno być uznane przez Kościół. Uznanie zaś oznacza tu udzielenie błogosławieństwa. Za sprawą uzyskanego benedictio (a nie przez nawrócenie) ludzie chcą ustawić swoje życie w kierunku Boga, mimo iż ich działanie pozostaje sprzeczne z prawem Bożym.

Tradycyjnie w nauczaniu Kościoła relacje między ludźmi, włączając w to relacje seksualne, podlegają moralnemu wartościowaniu. Św. Augustyna wprawiało w zdumienie, że nie tylko święci i oddani całym sercem Bogu kierują się w życiu miłością, ale czynią tak również zatwardziali grzesznicy. Wystarczy pomyśleć o rabusiach grasujących na drogach, którzy raczej zniosą najcięższe tortury, niż wyjawią imiona swoich towarzyszy. „Nie byliby do tego zdolni, gdy nie było w nich wielkiego uzdolnienia do miłości” (Facere tamen ista sine magno amore non poterunt)[1]. Istnieją jednak dwa rodzaje miłości: „miłość Boża aż do pogardy siebie samego posunięta” i „miłość własna aż do pogardy Boga posunięta”[2]. Miłość zatem nie wszystko usprawiedliwia i nie wszystko czyni dobrym. Zgodnie zaś z podejściem katolickim traktujemy z szacunkiem każdego człowieka, ale nie każdy ludzki wybór.

Autorzy dokumentu oczekują, że Kościół uzna za dobre i prowadzące do uświęcenia, obok małżeństwa sakramentalnego, także „wolne związki”, związki cywilne, związki partnerskie, związki osób jednej płci itp. Społeczna ich akceptacja – ich zdaniem – musi znaleźć wyraz w liturgii Kościoła. Słuchając tego trzeba pamiętać, że, z godnie z dynamiką tego procesu dostrzeganą w świeckim świecie, legalizacja związków partnerskich jest tylko pierwszym krokiem na drodze do „małżeństwa dla wszystkich”. Proponowane vacatio legis tzn. podjęcie decyzji dziś, a wprowadzenie jej w życie „dopiero” w marcu 2026 r. ma na celu osłabienie sprzeciwu ze strony wiernych. Zdaniem Synodale Weg całe nauczanie Kościoła na temat gender powinno być gruntownie zmienione, gdyż nie odpowiada samorozumieniu osób transgender. Zawiera jedynie – jak mówią – kościelne „insynuacje”. Żądanie obejmuje także reinterpretację Biblii, w tym Księgi Rodzaju 1,27.

Autorzy dokumentu wysuwają szereg praktycznych propozycji, poczynając od niezapisywania płci dziecka w metryce chrztu, możliwość zmiany imienia i płci w akcie chrztu, poprzez zapewnienie osobom transgender dostępu do sakramentów, w tym do kapłaństwa i do życia konsekrowanego, po obowiązek używania w Kościele niedyskryminującego języka i treningi dla duchownych, jak służyć osobom transgender. Wszystko w imię tzw. najnowszych osiągnięć nauk społecznych. Istnieje jednak ryzyko, że ustalenia naukowe, na które powołuje się Synodale Weg są błędne, podobnie jak w przypadku innej popularnej niegdyś teorii rasizmu.

Gdyby konferencjom episkopatów bądź też zgromadzeniom kontynentalnym została udzielona kompetencja doktrynalna, powyższe tezy zostałyby uznane za katolickie i – być może – zostałyby narzucone innym konferencjom kontynentalnego zgromadzenia, pomimo ich ewidentnie niekatolickiego charakteru.

Jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski z synowskim oddaniem i szacunkiem wobec apostolskiego urzędu Następcy Św. Piotra, a jednocześnie z zatroskaniem i smutkiem wobec decyzji Niemieckiej Drogi Synodalnej, pragnę zwrócić uwagę Ojca Świętego na te skrajnie niedopuszczalne i niekatolickie tezy Synodale Weg, ufając że depozyt apostolski, którego Stróżem i Powiernikiem jest Wasza Świątobliwość pozostanie nienaruszony.

Świadomość siły, która tkwi w prawdzie ożywia moją nadzieję wobec trwającego synodu, by nie był on w żaden sposób zmanipulowany i wykorzystany do autoryzacji niemieckich tez, otwarcie sprzecznych z nauczaniem Kościoła katolickiego.

Matce Kościoła życie i posługę Waszej Świątobliwości powierzam, zapewniając o modlitwie wiernych i pasterzy Kościoła, który jest w Polsce oraz proszę o apostolskie błogosławieństwo.

Z synowskim oddaniem,

WWW.GOSC.PL → SYNOD CHRONI NAS PRZED „SEKCIARSTWEM”

Synod chroni nas przed „sekciarstwem”

Papież Franciszek aktywnie uczestniczy w obradach.
VATICAN MEDIA/ABACA/EAST NEWS

Synod jest już za półmetkiem. Co mogę o tym czasie powiedzieć?

Bałbym się Kościoła, który jest zwartym monolitem wykluczającym przestrzeń na rozmaite poglądy, różnice zdań, odmienne podejścia, w którym się nie rozmawia, nie słucha siebie nawzajem, nie rozeznaje. Jeśli taki byłby Kościół – przy całej złożoności tworzących go lokalnych społeczności i specyfice ludzi wywodzących się z odmiennych kręgów kulturowych, różnych kontynentów, tradycji, doświadczeń historycznych oraz innych procesów dziejowych – przypominałby raczej sektę niż wspólnotę ludzi wolnych, zjednoczonych we wspólnej wierze i miłości. Prawda jest taka, że Kościół nigdy w swej historii monolitem nie był i nigdy nim nie będzie. Tęsknota za taką wizją i próba jej realizacji to w gruncie rzeczy dążenie do wyeliminowania z tej wspólnoty tych, którzy naszej wizji nie chcą się podporządkować. Nie znaczy to, że nie powinniśmy wierzyć w słuszność naszych racji. Wyjeżdżając na synod do Rzymu, byłem przekonany, że istotą czasu synodalnych spotkań nie będzie wprowadzanie zmian doktrynalnych, ale poszukiwanie nowych duszpasterskich rozwiązań dla Kościoła, po to, aby skuteczniej ewangelizować i lepiej odpowiedzieć na wyzwania, które przed eklezjalną wspólnotą stawia współczesny świat. Również teraz właśnie na to kładę akcent, gdy w takiej czy innej formie mam okazję przedstawiać moje stanowisko.

Dziękujemy

Kard. Grzegorz Ryś dla GN: Papież nie boi się pytań

GRZEGORZ MICHAŁOWSKI /PAP

O granicach dialogu, wypowiedziach Franciszka o Rosji i niemedialnym pokoju mówi kard. Grzegorz Ryś.

Jacek Dziedzina: Z kardynałem Grzegorzem Rysiem będzie trudniej umówić się na wywiad niż dotąd z arcybiskupem Grzegorzem?

Kard. Grzegorz Ryś: Nie sądzę. Obowiązków rzymskich na razie mi nie przybywa. Kardynałowie muszą oczywiście stawić się na konsystorz zwyczajny, są też konsystorze nadzwyczajne, ale to nie zdarza się często. Nie wiem, czy Ojciec Święty będzie chciał mnie powołać do jeszcze jakiejś dykasterii, ale nawet jeśli, to nie każda z nich zbiera się co dwa tygodnie, jak w przypadku Dykasterii ds. Biskupów, której jestem członkiem. Zresztą jeśli chodzi o media, to nie jest chyba kwestia czasu, tylko woli po obu stronach.

A jest po obu stronach? Nie ma zmęczenia dociekliwymi lub naiwnymi pytaniami dziennikarzy?

Nie, ja osobiście nie mam takiego doświadczenia. Jeśli już się umawiam na rozmowę, bo ktoś o nią poprosił, to z reguły są to wartościowe spotkania. W całym kapłańskim życiu może cztery razy czułem się zmanipulowany przez media.

Nie pojawiła się myśl, by odtąd trzymać dziennikarzy na dystans?

Nie. Ale kiedyś zapytałem papieża, gdzie jest granica dialogu. Z kim nie powinienem rozmawiać. Franciszek zastanawiał się przez chwilę i odpowiedział: „Nie rozmawiaj z kimś, kto chce tobą manipulować”. Nie rozmawia się z człowiekiem, który potrzebuje rozmowy nie ze względu na treść, tylko żeby siebie uwiarygodnić. W mediach martwią mnie też inne rzeczy, na przykład dominująca przewaga komentarza nad opisem rzeczywistości. Mam nieraz poczucie, że nikt mi nie chce pokazać rzeczywistości jako takiej, tylko wszyscy muszą ją skomentować. A ja nie mam do końca pewności, czy zawsze jestem tego komentarza ciekaw.

Dziękujemy, że jesteś z 

KOŚCIÓŁ

Moje dotychczasowe doświadczenie na Synodzie

Przed rozpoczęciem XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego s. Marie Solange Randrianirina opowiedziała o tym, jak proces synodalny w Afryce „wzmocnił zaangażowanie wszystkich ochrzczonych w życie Kościoła” i wyraziła marzenie: „aby synodalność stała się namacalna w Kościele na wszystkich poziomach”.

Siostra Marie Solange Randrianirina

Moje doświadczenie dotyczące Synodu „Ku Kościołowi synodalnemu - komunia, uczestnictwo, misja” rozpoczęło się, gdy Konferencja Episkopatu Madagaskaru mianowała mnie uczestniczką krajowej grupy odpowiedzialnej za animację i przygotowanie Kościoła na całej wyspie do przeżywania tego wydarzenia. W grupie było nas siedmioro - trzech księży diecezjalnych, kapłan - zakonnik, świecka kobieta i świecki mężczyzna oraz ja - siostra zakonna, oczywiście wraz z biskupem powołanym do udziału w Synodzie. To właśnie w tej grupie rozpoczęło się nasze doświadczenie „podążania razem” poprzez sposób życia naznaczony komunią, misją i uczestnictwem, do którego zaprasza nas Papież Franciszek jako synów i córki Boga.

Zdjęcie grupowe uczestników Kontynentalnego Zgromadzenia Synodalnego w Afryce, 1-6 marca 2023 r., Addis Abeba, Etiopia

W naszej grupie różnimy się wzajemnie pod wieloma względami, takimi jak stan życia, wiedza, talenty, społeczność, z której pochodzimy, wiek, a także charakter każdego z nas... Jednak łącząca nas miłość do Kościoła i zaakceptowanie różnic, które okazywały się różnorodnością. To stało się moim pierwszym krokiem w kierunku synodalności. Od takiej postawy zależy bowiem gotowość do słuchania, także słuchania Ducha Świętego, Protagonisty Synodu, słuchania innych, a także budowania „wspólnego domu” oraz zdolność do rozeznawania. Następnie słuchanie i przyjmowanie innych stawały się coraz ważniejsze, gdy nawiązywałam relacje ze wszystkimi uczestnikami Synodu na poziomie diecezjalnym, następnie na poziomie krajowym i wreszcie na poziomie kontynentalnym - podczas spotkania, które odbyło się w Addis Abebie (w Etiopii), na początku marca. Słuchanie jest ważne szczególnie teraz, gdy Kościół na całym świecie przeżywa doświadczenie „podążania razem”. W ten sposób powoli poszerzałam przestrzeń mojego „namiotu”, aby nawiązać komunię z wszystkimi, którzy stawali się członkami mojej rodziny, sąsiadami i przyjaciółmi.

Celebracja Eucharystii podczas Kontynentalnego Zgromadzenia Synodalnego w Afryce

Czego niecierpliwie oczekuję

W modlitwie za Synod bardzo podoba mi się fragment, który mówi: „Jesteśmy słabi i grzeszni, nie dozwól, abyśmy wprowadzali nieład. Nie pozwól, by niewiedza sprowadziła nas na niewłaściwą drogę albo stronniczość wpływała na nasze działania”. Przede wszystkim oczekuję, że ta modlitwa stanie się rzeczywistością w naszym Kościele. Jeśli Kościół, poprzez swoich synów i córki, będzie żył swoimi postanowieniami, to dobrze będzie w nim przebywać i w ten sposób, podążając razem ze społeczeństwem, rozleje się szeroko jak oliwa.

Synod jeszcze bardziej pomógł zbliżyć się do siebie ludziom z różnych grup społecznych. Sprzyja duchowi komunii i wzajemnemu słuchaniu oraz dzieleniu. Wszyscy, zwłaszcza świeccy, byli entuzjastycznie nastawieni do możliwości wypowiedzenia się na temat istotnych kwestii, kształtujących ich relacje z Kościołem. Synod wzmocnił zaangażowanie wszystkich ochrzczonych w życie Kościoła. Oczekuję zatem niecierpliwie, że synodalność stanie się widoczna w Kościele na wszystkich poziomach.

Delegatka na Kontynentalnego Zgromadzenia Synodu w Afryce zabiera głos podczas Zgromadzenia

Czym Synod jest dla mnie i dla sióstr zakonnych w Afryce

Synod o „synodalności”, zwłaszcza sposób, w jaki jest przeprowadzany, stanowi wspaniałą okazję do podkreślenia, że wszyscy, bez wyjątku, są użyteczni w Kościele. Tak więc każdy i każda, zgodnie z otrzymanym darem (1 Kor 12, 4-7), umiejętnościami i powołaniem, uczestniczy w misji Kościoła. Synod otwiera nas na łaskę zrozumienia, że nie możemy sami iść do Boga i że Kościół potrzebuje swoich dzieci, aby wypełniać misję ewangelizacyjną w dzisiejszym świecie. Dlatego nie chodzi o to, aby ingerować w pełnione przez innych obowiązki czy walczyć o urząd, ale raczej o komplementarność i wzajemny szacunek. Siostry zakonne w Afryce są jak ewangeliczne kobiety, które szły za Jezusem, angażując się w głoszenie Dobrej Nowiny właśnie jako kobiety i zgodnie ze swoimi charyzmatami. Synod wzywa nas przede wszystkim, abyśmy przyjrzały się naszemu sposobowi „podążania razem” w naszym Zgromadzeniu, a następnie sposobowi „podążania razem” z Kościołem i społeczeństwem afrykańskim, w którym żyjemy. Daje nam również okazję, aby inni nas usłyszeli i byśmy razem tworzyli rodzinę Bożą.

Siostra Solange (po lewej) z innymi uczestnikami Kontynentalnego Zgromadzenia Synodalnego w Afryce wraz z kardynałem Berhaneyesus Demerew, C.M, arcybiskupem metropolitą Addis Abeby

Droga synodalna nie zawsze przypomina długą, spokojną rzekę, nie jest pozbawiona problemów, ale jestem przekonana, że pragnąc wspólnie podążać i znosić trudności, osiągniemy wymierne owoce, ponieważ „w pojedynkę idzie się szybciej, ale razem dochodzi się dalej” (przysłowie afrykańskie). Tak więc uległość Duchowi Świętemu popycha nas do otwarcia się na innych, daje nam pewność słuchania siebie nawzajem i pomaga uczyć się od siebie nawzajem, ponieważ różnorodność jest bogactwem i gwarancją, która pozwala nam skutecznie przeżywać naszą tożsamość w drodze „ku Kościołowi synodalnemu - komunii, uczestnictwu i misji”.

TWÓJ WKŁAD W WIELKĄ MISJĘ: WSPOMÓŻ NAS W NIESIENIU SŁOWA PAPIEŻA

///////////////////////

Abp Adrian Galbas dla „Gościa Niedzielnego” o Synodzie: Wystraszeni mogą się uspokoić

ANGELO CARCONI /EPA/PAP

O swoim doświadczeniu spotkania synodalnego w Rzymie mówi jego uczestnik, abp Adrian Galbas.

Franciszek Kucharczak: Skończyła się pierwsza część rzymskiego etapu Synodu o synodalności. Jego członkowie, w tym Ksiądz Arcybiskup, siedzieli w auli przy okrągłych stołach. W dokumencie podsumowującym przeczytałem, że było to nawiązanie do biblijnego obrazu uczty weselnej. Było się z czego weselić?

Abp Adrian Galbas: To porównanie do godów Baranka jest chyba przesadzone, ale uczciwe pogadanie, także o trudnych sprawach, zawsze jest czymś pożytecznym i wzbogacającym. Stoliki stolikami, ale ważniejsze, że nie było w tym nerwowej szarpaniny, jakiegoś przepychania swoich poglądów czy stanowisk. Była bardzo spokojna rozmowa, w której duże znaczenie miało świadectwo swojego przeżywania Kościoła. Było to przeplatane dużą dawką wspólnej modlitwy i zachętą do osobistej refleksji. Wszystko to razem sprawiło, że spotkanie w Rzymie było dużo spokojniejsze niż to kontynentalne w Pradze. Tam raczej dominowała chęć przewalczenia swojego stanowiska – przynajmniej takie miałem wrażenie.

Może pomogła w tym formuła, w jakiej się odbywało spotkanie rzymskie? Bo na przykład nie było możliwości prowadzenia polemik.

O tym, jak to będzie wyglądało, zostaliśmy poinformowani dopiero w dniu rozpoczęcia spotkania. Chyba było to spore zaskoczenie dla tych, którzy przyjechali z przygotowanym stanowiskiem i zamiarem, żeby innych przekonać. Tu raczej nie było możliwości prowadzenia bujnych polemik. Nie było też wielkich awantur…

Czy spokojowi służyło też to, że nie zostali tam dopuszczeni dziennikarze? Niektórzy podejrzewali, że to z chęci ukrycia prawdy.

Nie każda dyskusja musi być publiczna. Na posiedzenia rządu też nie są wpuszczani dziennikarze. Papież na początku powiedział: „Dziennikarze robią dobrą robotę. Nie lekceważymy ich oraz ich pracy, ale teraz dajmy światu przede wszystkim jeden komunikat: że Kościół się tutaj, na tym synodzie, trochę zatrzymał, przede wszystkim po to, żeby posłuchać”. I zachęcił nas, żebyśmy nie biegali od redakcji do redakcji i od studia do studia, tylko skupili się na tym, co się dzieje na synodzie. Opinia, że tu przy czymś majstrujemy, czymś manipulujemy i dlatego nie można tego powiedzieć publicznie, jest kompletnie nieprawdziwa.

Dziękujemy, że jesteś z namiTo dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.