"Churching"-zdrada własnej parafii ,czy znak czasu....
Churching” – zdrada własnej parafii czy znak czasu?
O szukaniu swojego miejsca w Kościele, powodach zrywania więzi z własną parafią, negatywnych i pozytywnych obliczach „churchingu” i zmianach w funkcjonowaniu parafii rozmawiają Dominika Szczawińska i
Dominika Szczawińska i ks. Grzegorz Strzelczyk: Pytania o Kościół i wiarę ......
Więź ze wspólnotą wierzących jest dla chrześcijanina sprawą kluczową. To, że jesteśmy członkami Ciała Chrystusa nie jest abstrakcją. Chodzi o realne budowanie więzi i służenie sobie nawzajem. Klient, konsument – czy człowiek chcący dać coś z siebie. Pytając o churching nie można pominąć tego aspektu. Warto też zapytać ludzi odchodzących z parafii i wiążących się z inną wspólnotą o to, czy faktycznie w nowym miejscu budują Kościół. Bo szukając swojego miejsca w Kościele, warto myśleć nie tylko o sobie i o tym, co dla nas jest istotne, ale też o ludziach, którym możemy pomóc.
– Trzeba też przypominać o odpowiedzialności za własną parafię. Rozmowa o churchingu, to jest też rozmowa o pieniądzach. Mówimy o dobrze funkcjonującym duszpasterstwie, budowaniu wspólnoty, o liturgii i poziomie kazań, ale przecież jeśli ludzie odchodzą z parafii – albo do niej przychodzą – to za nimi idą też pieniądze... W czasach, gdy łączymy parafie, bo ubywa księży, musimy rozmawiać również o materialnej odpowiedzialności za Kościół i o nowych rozwiązaniach – zwraca uwagę ks. Strzelczyk.oceń ten artykuł......
//////////////////////////
Co to jest churching? Szukanie czegoś czy ucieczka przed czymś?
Jakub Kołacz SJ
15 maja 2023,
Kiedy w XVI w., wkrótce po osiedleniu się w Krakowie, jezuici starali się o pozwolenie na rozbudowę kościoła św. Barbary, pierwszym, który temat oprotestował, był proboszcz kościoła Mariackiego. Argumentował to tym, że "jezuici wabią ludzi do swojego kościoła, a w konsekwencji do Mariackiego przychodzą tylko ci, którzy się u Barbary nie zmieszczą". Bardzo to złościło proboszcza, bo jak otwarcie przyznawał, pozbawiało go to znacznej części dochodów, a przecież miał na utrzymaniu i spory budynek, i wielu wikarych… Ta groteskowa sytuacja — rzeczywiście na jakiś czas udało mu się zablokować inwestycję jezuitów — pokazuje nic innego jak problem znanego nam dziś churchingu. Okazuje się, że zjawisko wcale nie jest niczym nowym.
Parafia jest podstawową komórką administracyjną Kościoła, powinna być też centrum lokalnego życia religijnego. W naszej polskiej rzeczywistości mamy do czynienia przede wszystkim z parafiami "terytorialnymi", czyli takimi, których granice są sztywno wyznaczone na mapie. Kto mieszka na danym terenie, automatycznie przypisywany jest do danej parafii. Mogą jednak istnieć także parafie "personalne", których nie ogranicza geografia, ale do których przynależy się na mocy złożonej deklaracji. Z takimi parafiami częściej spotykamy się za granicą (gdzie Polacy gromadzą się wokół kościoła "polskiego", Filipińczycy — "filipińskiego" itd.). Wybór przynależności do parafii czasami daje się też w sytuacji, gdy Kościół katolicki stanowi mniejszość w społeczeństwie. Rola parafii personalnej jest dokładnie taka sama jak terytorialnej: ma być centrum życia religijnego. Różnica polega wyłącznie na tym, że wybór przynależności pozostawia się już samym zainteresowanym
...ciekawy temat ponieważ dotyczy chyba każdej parafii .Ile to ludzi szuka prawdziwej wspólnoty i jej nie znaduje. Mogę przytoczyć jedną wypowuedź ; ,,przychodzę do tej wspólnoty ponieważ tutaj czuję się kochany czy kochana beż względu na moje wady czy zalety...Tak samo można powiedzieć o kapłanach ,że chcą też być kochani i akceptowani mimo swoich wad i trudnych charakterów ....trzeba więcej słuchać ludzi niż mówić , rozmawiać z nimi...xwz
///////////%%
Churching, czyli wierni niewierni swojej parafii
Krótsza msza święta i ciekawe kazania decydują o wyborze kościoła. Zjawisko wśród socjologów zdobyło już nazwę „churching”
Robert Biskupski, Monika Górecka-Czuryłło
Kościoły oo. Dominikanów, Jezuitów albo Pallotynów, gdzie na popołudniowej mszy św. nie ma kazania, to główne cele kościelnych wypraw warszawiaków poszukujących niedzielnej mszy. Rezygnację z modlitwy w parafiach potwierdzają badania przeprowadzone przez ks. Sławomira Zarębę z UKSW.
– Tzw. churching deklaruje większość moich respondentów. To przede wszystkim ludzie młodzi i inteligencja – dodaje ks. Zaręba.
Kazanie jest zbyt długie...
Agnieszka Kwiecień z Mokotowa do swojej parafii nie chodzi od roku. Co niedzielę z mężem i ośmioletnią córką wybierają się na Stare Miasto do kościoła oo. Dominikanów.
– Decyzję o zmianie kościoła podjęliśmy po kazaniu o aborcji – wspomina. – Ksiądz opowiadał o niej bardzo barwnie. Wspominał m.in. o masowych morderstwach na dzieciach. Córka pytała, czy chcemy ją zabić.
O zmianie miejsca ostatecznie przeważył fakt, że msze są tam krótsze niż w innych kościołach.
/////////
Co zrobić żeby nie nudzić się w kościele? Czy tzw. „churching”, czyli szukanie najlepszego nabożeństwa poza własną parafią jest dobrym pomysłem? Czy to prawda, że osoba prawdziwie wierząca nie jest znużona podczas Mszy św.? – na te i na inne pytania odpowiedział w rozmowie z KAI o. Paweł Kowalski SJ, który jest jednym z duchownych udzielających się na m.in. TikToku, Youtubie oraz Instagramie.
KAI: Wielu młodych ludzi narzeka na monotonię Mszy św., zresztą nie tylko młodych. Co zrobić, żeby nie nudzić się w kościele?
Blue Billywig
Gdy pracowałem ze studentami w Gdańsku zauważyłem, że nie zawsze jest tak, że młodzi szukają rozrywki. Bardziej interesuje ich głębia. Chodzi więc o to, żeby pomóc sobie tak przeżywać to wydarzenie, aby ono karmiło naszą wiarę. Dlatego jest we mnie jakiś sprzeciw, gdy myślę, że celem zaangażowania duszpasterskiego miałoby być zabawianie uczestników. Pytanie, co nam może pomóc skupić się na liturgii? Mnie najlepiej uczestniczy się, gdy kościół jest raczej ascetyczny lub nawet surowy, choć wiem że inni wolą przestrzeń, która np. kipi barokiem. Osobiście bardzo lubię też, gdy Eucharystia angażuje możliwie wszystkie nasze zmysły. Podążamy wzrokiem za tym, co dzieje się przy ołtarzu, słyszymy piękny śpiew, czujemy zapach kadzidła. A na koniec Mszy angażujemy smak – bo przecież idziemy do komunii. Kiedyś przez parę niedziel ogłaszałem, że jeżeli ktoś by chciał służyć do ołtarza, albo czytać czytania, to niech się zgłosi do zakrystii. Zaczęli więc przychodzić panowie, którzy przypomnieli sobie, że byli kiedyś ministrantami. Zgłosili się muzycy, którzy chętnie zaśpiewają psalm, a i paru lektorów się znalazło. Praktyka pokazuje, że ludzie, którzy traktują Mszę bardziej jako wspólną celebrację, a nie spektakl w teatrze, na pewno zyskują więcej.
KAI: Czy to prawda, że osoba prawdziwie wierząca w Boga nie nudzi się podczas Mszy?
DEON.PL
Nie jestem do tego przekonany. Staram się wierzyć ze wszystkich moich sił, a jednocześnie zdarza się, że na Mszy przysypiam. Pamiętam, jak na jednej Mszy pielgrzymkowej, po pół godzinie kazania, biskup zaczyna mówić coraz ciszej i ciszej... w pewnym momencie zamilkł... po chwili wyszeptał: „pierwsze rzędy już śpią... chyba trzeba kończyć... a powiedzcie, czy wy jeszcze... wierzycie w Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi?”. Ludzie się przebudzili i zakrzyknęli: „Wierzymy!”.
KAI: Myślę, że na poziomie deklaratywnym wszyscy obecni w Kościele przyznają, że wierzą w Boga. Jak rozbudzić w sobie wiarę na tyle, by czerpać radość z uczestniczenia w Eucharystii?
Kluczowe jest uświadomienie sobie, jaki jest jej cel. O tym informują nas np. teksty samej Mszy świętej. Można tam na przykład usłyszeć: „okaż nam swoje miłosierdzie, odpuść grzechy, które niepokoją nasze sumienia, i udziel nam również tego, o co nie ośmielamy się prosić”, lub też: „Wszechmogący Boże, spraw, aby udział w tym Sakramencie zaspokoił głód i pragnienie naszej duszy i przemienił nas w Chrystusa, którego przyjmujemy”. Gdy człowiek w to się wczyta, może mu się zakręcić w głowie, bowiem jest to dosyć bezczelna modlitwa, sama jednak liturgia nas naprowadza na to, o co w niej chodzi. Jedna z moich ulubionych modlitw eucharystycznych mówi: „spraw, aby wszyscy, którzy będą spożywali ten sam Chleb i pili z jednego Kielicha, zostali przez Ducha Świętego złączeni w jedno ciało i stali się w Chrystusie żywą ofiarą ku Twojej chwale”. Sensem Mszy świętej jest przemienienie nas w Chrystusa.
KAI: Jak ocenia Ojciec tzw. „churching”, czyli szukanie najlepszego nabożeństwa poza własną parafią?
Przyznam się bez bicia. Gdy ktoś mówi, że ma problem z liturgią w swoim kościele parafialnym, to radzę mu, żeby poszukał kościoła, w którym będzie w stanie lepiej się odnaleźć. Dotychczas nasze życie wiary było podporządkowane parafii. Mam nieodparte wrażenie, że dziś, przy dużych ułatwieniach komunikacyjnych, bardziej niż dostępność liturgii, liczy się jej charyzmatyczność, czyli poszukiwanie relacji z Chrystusem. W zasadzie mówi o tym też papież Franciszek. Używa dosyć enigmatycznego stwierdzenia „czas przewyższa przestrzeń”. Obowiązek parafialny, a więc obowiązek uczestnictwa w Eucharystii tam, gdzie mieszkam, to podejście przestrzenne. Poszukiwanie Ducha, to perspektywa czasu, a więc drogi konkretnego człowieka do Boga. Churching wydaje mi się, że to poszukiwanie tego, co bardziej karmi ducha.
KAI: Jakie widzi Ojciec minusy i plusy tego zjawiska?
Plusem na pewno mogłoby być odnalezienie wspólnoty. Chodzi więc o pomoc w drodze do Chrystusa, ale i zaangażowanie w aktywne budowanie Kościoła. Czasem mówi się, że „ludzie głosują nogami”, a więc jeżeli ksiądz widzi, że jego kościół świeci pustkami, a u sąsiadów wierni nie mogą się pomieścić w ławkach, to jest to dla niego jasny komunikat, że coś jest u niego nie tak. Bardzo by było złe, jeżeli by wprowadzał wtedy strukturalne mechanizmy, które miałyby ludzi przymusić do obecności w jego parafii. Minusem churchingu jest bez wątpienia osłabienie relacji z kościołem lokalnym. Jakby nie patrzeć, to, że dany kościół jest blisko, niejednokrotnie bardzo pomaga w działaniu. Kiedyś asystowałem przy Kręgu Domowego Kościoła, czyli wspólnocie małżeństw, które spotykają się po domach raz na miesiąc, na radosnym dzieleniu się życiem. Teoretycznie powinno się to odbywać w ramach parafii. W pewnym momencie stawało się to coraz trudniejsze, gdyż rodziny po prostu się przeprowadzały, a czasem dojazdy zajmowały więcej czasu niż samo spotkanie. Bliska odległość bardzo pomaga w uczestnictwie. W churchingu istnieje też ryzyko niezdrowej rywalizacji i prześcigania się między kościołami na różne aktywności, które miałyby przyciągnąć ludzi.
KAI: Może zna Ojciec jakąś przystępną lekturę, która pomogłaby zrozumieć istotę Eucharystii?
To może będzie trochę niestandardowe, ale bardzo polecam po prostu same teksty Mszy świętej. Na Internecie istnieje strona pallotyńska. Tam można znaleźć pełną wiedzę o Mszy świętej. Bardzo lubię zaczytywać się w tych tekstach i spędzać z nimi czas na mojej osobistej modlitwie.
KAI: Co powiedziałby Ojciec osobie, która przestała uczestniczyć w niedzielnej Mszy świętej?
Dla mnie byłoby istotne usłyszeć, jak to się stało, że przestała uczestniczyć. Czasami są to historie związane z jakimś rozczarowaniem, kryzysem wiary czy też zranieniem. Jeżeli byłoby w niej pragnienie, żeby udać się w drogę poszukiwania Pana Boga i jakiegoś może nawet powrotu do Mszy świętej, to mógłbym zaproponować jakąś pomoc na tej drodze. Tak czy inaczej, jestem pewien, że pouczanie i moralizowanie to droga donikąd. Do Boga dużo bardziej pociąga nas Jego Miłość, a nie .....